Skąd w kontekscie historii rodzinnej biorą się choroby?

Choroba nie jest bezsensowna – jest mową tego co ukryte, możemy przestać na nią chorwać, jeśli zrozumiemy o czym mówi.
By odzyskać zdrowie nie ma potrzeby stawianie brutalnej walki z objawami, które pokazują jedynie czubek góry lodowej. Odwracalność chorób – to że mogą po prostu samoistnie zniknąć – jest ludziom wrodzona, genetycznie zaprogramowana.

Np. złamana kość sama się zrasta, zwapnia się i staje się mocniejsza niż przed złamaniem. Dlaczego więc np. guzek tarczycy powodujący, że zwiększa się w krwi steżenie hormonów miałby robić to bez powodu? Może taka kompensata w ciele jest również konieczna?

Zapominamy że człowiek jest najdoskonalszym osiągnięciem ewolucji. Człowiek jak wszystko inne w naturze otrzymuje oprogramowanie, które określa jego wygląd czy fizjologię, a wraz z nim choroby i przeznaczenie.

Każdy człowiek dąży do zaspokojenia podstawowoych potrzeb: miłości, radości, zdrowia, pieniędzy, seksu, kontaktu, terytorium, bezpieczeństwa. Niemniej jednak z powodu drzewa genealogicznego z którego dany człowiek pochodzi niektóre z tych potrzeb  mogą nie zostać spełnione. Ciąg zdarzeń, które my ludzie uważamy za przeznaczenie jest tak naprawdę efektem logiki natury,  umykającej zazwyczaj naszemu rozumieniu. Wspomnienia niebezpieczeństw jakich doświadczyli nasi przodkowie, są przekazywane kolejnym pokoleniom. Przekaz ten wpisuje się w międzypokoleniowe oprogramowanie, które jest obecne w przyrodzie dla kazdego gatunku. Dzięki niemu potomkowie kożystają z doświadczenia swoich przodków. Ten proces ze strony natury pozwala potomstwu na przeżycie w sytuacji kiedy powtaża się coś co już kiedyś zagroziło przodkom.

Taka wiedza mówi nam o tym, że człowiek by pujść do przodu czasem musi się cofnąć od swojego aktualnego problemu – do problemu z życia rodziców, przeżytego już wcześniej. Tak jak dorosłe łososie – powracając na tarło  opuszczają morze, płyną w górę rzeki, osiągają jakieś ściśle określone geograficznie położenie dokładnie tam gdzie same się wylęgły i wylęgli się ich rodzice.
A więc dotarcie do problemu wcześniejszych pokoleń mówi nam o tym dlaczego właśnie specificzny dla mnie jest ten problem w chwili obecnej,  pokazuje nasze emocjonalne ograniczenia.

Spójrzmy na to inaczej.
Chroby są tym procesem przystosowania narządów do problemów, który chory jeszcze nie rozwiązał (problemów prawdziwych, symbolicznych czy wymyślonych przez siebie, obecnych jak i przeszłych już przeżytych przez przodków). Są one tym co w pierwszej kolejności ratowało życie.
Kolejną istotną sprawą jest fakt, że czas nie wymazuje informacji ani wspomnień. One mogą być przytłumione, ale nadal są w naszej świadomości. Przodkowie żyją w nas i w swoim drzewie genalogicznym możemy znaleść korzenie naszych chorób.

Przykład cukrzycy.
W młodym wieku Pani XX zastaje napadnięta na ulicy. Próbuje się bronić, ale nie daje rady, niema też nikogo innego, kto by jej mógł pomóc w tamtej chwili, w skutek czego zostaje ona zgwałcona. Czuje się bezsilna i przeżywa ogromny stres włącznie z obrzydzeniem do całej zaistniałej sytuacji. Trzydzieści lat puźniej jej syn jest zastraszany w gimnazjum, przeżywa to w samotności, wstydzie, brak mu sił żeby się bronić, nie ma wsparcia – aktywuje się więc u niego cukrzyca ze stanami hiperglikemicznymi. Jedno z wytłumaczeń bilologicznych hiperglikemi mówi o rekompensacie w sytuacji, gdy ktoś czuje, że nie ma siły na kontynuowanie działania choć trzeba zrobić jeszcze wiele rzeczy, a także, że straciło się wsparcie. Cukier jest paliwem dla mięśni, mózgu potrzebnym do tego by można było się obronić, stawić opór, walczyć z przeciwnikiem. Chorobę tę można uznać jako rozwiązanie z punktu bioligii ciała, mające na celu pomóc organizmowi w stanie zagrożenia. W tym przykładzie odziedziczone wspomnienie matki zostało przekazane synowi i on w swoim życiu odbiera ten problem jako zagrożenie życia, sytuacja beznadziejna (taka na którą obecnie nie ma rozwiązania). Kiedy tylko pojawia się aktywator w postaci zastraszania jego organizm natychmiast uruchamia program choroby próbując go ocalić.

A zatem w leczeniu nie chodzi o skupianie się na naprawianiu narządów chorej osoby, ale na koncentrację całej uwagi zarówo na opiekunów jak i samego chorego na konflikcie tkwiącym w jego podświadomości. Prawie wszystkie choroby są rezonansem innego dawniejszego cięźkiego doświadczenia przeżytego przez rodznny klan. Odkrycie czemu służy konkretny program w danym konflikcie pozwala na cofnięcie przez sam mózg procesu chorobowego bez czynników z zwenątrz.